Przegląd subiektywny Przegląd subiektywny
742
BLOG

Uwaga! Kaczyński zaciska pośladki

Przegląd subiektywny Przegląd subiektywny Polityka Obserwuj notkę 9

Europa się spięła wydając to, co mogła najlepszego wydać z siebie. Spiął się również Jarosław Kaczyński, lider opozycji, pogrobowiec nacjonalistycznej Europy, obrońca przedostatniego szańca suwerenności (ostatnim okazała się Wielka Brytania Camerona), sfrustrowany przywódca Prawa i Sprawiedliwości. Pieje on swój monolog o suwerenności. Frustrację pogrobowca pogłębia to, że premier rządu polskiego Donald Tusk nie raczył zapytać go o zdanie przed unijnym szczytem. Kontestacja jest zresztą zemstą Kaczyńskiego za to, że unijni przywódcy nie raczyli zauważyć  jego geniuszu i uznać jego roli zbawiciela Europy. Spiął więc pośladki i zbawia, a może zabawia, Polskę. Kluczem jest tu wyświechtane słowo „suwerenność”.

Przyglądając się wygłupom Kaczyńskiego i innych, warto sobie uświadomić, że suwerenność to rzeczywiście coś, na co dzisiejsze państwa nie mają większego wpływu. Na problem trzeba spojrzeć z perspektywy globalnej a nie krajowej, czy narodowej, jak chciałby Kaczyński.

Prof. Karol Modzelewski zwraca uwagę na wpływ, jaki w dzisiejszym świecie mają organizacje ponadnarodowe. Nie powinno umykać niczyjej uwagi, że o powodzeniu lub niepowodzeniu państwa decydują agencje ratingowe, które jednym komunikatem potrafią zachwiać gospodarkami wielkich, takich jak Stany Zjednoczone, państw.

Suwerenność, jak podkreśla Modzelewski jest kategorią, znajdującą umocowanie w prawie. Prawa egzekwuje się na poziomie państwa, wobec tego suwerenność możliwa jest do obrony tylko wtedy, gdy państwa są jedynymi, a tym samym najwyższymi graczami na poziomie międzynarodowym. Taki ogląd świata typowy jest jednak dla XIX w. polityki, a nacjonalizm, w pozytywnym znaczeniu tego terminu, był wtedy nośną i pożyteczną qusi-ideologią. Pożyteczna, bo pozwalał krajom narodowym rozwijać się w ówczesnej rzeczywistości.

Mamy jednak wiek XXI. Kaczyński i inni (np. premier Wielkiej Brytanii Cameron) nie chcą zauważać tego, że na poziomie ponadpaństwowym nie obowiązują żadne prawa. Są konwencje i interesy, a państwa od dawna nie są jedynymi graczami. Dla organizacji międzynarodowych interesy państwowe nie są najważniejsze, zaś stosunki reguluje Hobessowska zasada walki wszystkich ze wszystkimi.

Czy wobec tego należy bronić suwerenności? Takie pytanie jest jak najbardziej uzasadnione! Co więcej – odpowiedź na nie jest pozytywna. Należy jej bronić wszelkimi możliwymi sposobami. Realizm polityczny nakazuje jednak racjonalność. Państwo w pojedynkę nie jest stanie obronić się skutecznie. Kluczem jest tu utworzenie bloku państw, co zwiększa szanse i siłę oddziaływania. W tym kontekście nawoływanie Kaczyńskiego do działań w pojedynkę, czy powrotu do konwencji dziewiętnastowiecznych jest szkodliwe, wsteczne i brak mu rzetelnego umocowania w analizie sytuacji międzynarodowej.

Innymi słowy Kaczyński gra Rejtana – na kolanach z rozpaczą w oczach, drze koszulę krzycząc „nie pozwalam”. W przypadku Kaczyńskiego „nie pozwalam” znaczy „nie pozwalam się ignorować”. Zwarł więc pośladki i krzyczy jak kogut na płocie Europy.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka