Przegląd subiektywny Przegląd subiektywny
1233
BLOG

Latanie na desce od stodoły

Przegląd subiektywny Przegląd subiektywny Polityka Obserwuj notkę 26

Spece od marketingu twierdzą, że są w stanie wykreować każdą osobę. W takim podejściu jest jednak pewna doza cynizmu. Zakłada się bowiem, że publiczności da się sprzedać każdą, nawet największą bzdurę. Ważne jest bowiem nie co, a jak, a czasami kto jest sprzedawcą.

Oto po słynnym już na cały świat awaryjnym lądowaniu kpt. Tadeusza Wrony na lotnisku im Fryderyka Chopina kilka dni temu odezwała się Marta Kaczyńska z pretensjami. Jej zdaniem porównanie tragicznego finału lotu rządowego TU 154 sprzed półtora roku i szczęśliwego zakończenia lotu Boeinga 767 z listopada nasuwa się samo. Wątpliwości musi budzić to, że lądowanie na betonie udało się a w błocie nie. Do tego samolot rządowy rozpadł się na drobne kawałki, a zwykły pasażerski przetrwał kataklizm w niemal nienaruszonym stanie. To pani Kaczyńskiej zupełnie nie mieści się w głowie.

Ktoś złośliwy, na jakimś forum, odpowiedział Marcie Kaczyńskiej, że jeden był ruski a drugi amerykański. To pewnie najmniej istotna różnica, chociaż nie jedyna. Można by je zapewne mnożyć w nieskończoność – a to, że kpt. Wrona nie miał upierdliwego pasażera, a kpt. Protasiuk miał, a to, że Boeing nie mógł wypuścić podwozia a TU 154 był całkowicie sprawny, a to, że załoga rządowego samolotu popełniła szereg błędów, a pasażerskiego – nie. Ale co tu gdybać. Najcelniej odpowiedział pani Kaczyńskiej sam kpt. Wrona:

Myślę, że piloci Tu-154, kiedy zobaczyli ziemię, starali się umknąć i uniknąć zderzenia. Mieli większą prędkość i przypadek sprawił, że w trakcie tego manewru uniknięcia kontaktu z ziemią uderzyli skrzydłem w grubsze drzewo, co spowodowało, że odpadła im końcówka skrzydła (…). Byli bez możliwości kontroli, skuteczność sterów była za słaba.” (Wypowiedź kpt. T. Wrony dla Radia Zet.)

To wypowiedź osoby najbardziej zainteresowanej, a do tego kompetentnej, kogoś, kto zjadł na lataniu zęby i wyszedł z krytycznej sytuacji obronną ręką. Ale i nie o to tu chodzi. O co zatem chodzi? Ano jak zwykle.

Ten niecny rząd Tuska wykorzystał wydarzenie z kpt. Wroną w roli głównej aby poprawić swoje notowania. Podobno cały ten spektakl był żenujący i niestosowny, bo wydarzył się 1 listopada w dniu Wszystkich Świętych. TVN24 i inne stacje, na bieżąco komentujące to, co działo się na płycie lotniska Fryderyka Chopina, odgrywały tą szopkę aby przypodobać się rządzącym i Platformie. Jednym słowem – cyniczna gra i nabijanie społeczeństwa w butelkę. Takie są zarzuty z kręgów bliższych i dalszych Marty Kaczyńskiej

Nie da się jednak nie zauważyć, że najwyraźniej Marta Kaczyńska, choć zapewne nie tylko ona, odczuwa dyskomfort z powodu coraz mniejszego zainteresowania tragedią rządowego TU 154. Czy to comiesięczne pochody z pochodniami topnieją, czy może narastające tarcia wewnątrz partii Jarosława Kaczyńskiego powodują, że warto próbować wszystkich sposobów konsolidowania radykalnej frakcji Jarosława Kaczyńskiego. Katastrofa smoleńska, jak dotąd doskonale działała integrująco, jednak wobec kolejnych przegranych, zmęczenia tematem i wewnętrznego wypalenia, okazuje się być już za słabym spoiwem, aby utrzymać żądnych władzy Ziobrę, czy Kurskiego, w ryzach.

Trudno oczekiwać, że takie wydarzenie jak udane lądowanie Boeinga bez wysuniętego podwozia nie zostanie zauważone i nagłośnione przez media. Trudno także trwać w ciągłej traumie po katastrofie rządowego TU 154. Czy to cynizm czy głupota nakazuje porównywać oba te wydarzenia i próbować je rozgrywać politycznie? Nawet jeśli tak, to gry takie cały czas pozostają specjalnością rodziny Kaczyńskich. A do tego katastrofa smoleńska wpisuje się naturalnie w ciąg przegranych Prawa i Sprawiedliwości, zaś szczęśliwe lądowanie kpt. Wrony w ciąg zwycięstw Platformy Obywatelskiej. Okazuje się bowiem, że umiemy latać na desce od stodoły, z tym, że nie wszyscy!

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka